piątek, 13 września 2013

ROZDZIAŁ 16

- Oliwka kochanie, to wino ci chyba zaszkodziło, co? - zapytał Grzesiek śmiejąc się w głos. No kurwa sorry, ale to on sprawiał wrażenie jakby coś pił zanim wyszliśmy z domu kurde!
- Nie no, jeszcze dużo przede mną. Rozumiem, że jutro nie macie treningu skoro dzisiaj balet?
Kurde czemu ta droga była taka nierówna? Szłam w koturnach i musiałam się mocno trzymać Grześka żeby nie walnąć twarzą o podłoże.
- Tak. Mam nadzieję że dzisiaj nie będzie w pobliżu żadnego fotografa bo inaczej kiepsko z nami - znowu ten uroczy śmiech. Jezu, Kosa co ty ze mną robisz.
- Te, Kosoki, wy już coś ten teges? - usłyszeliśmy za sobą głos Zbyszka.
- Ten teges było wczoraj Zbysiu. Dzisiaj idziemy na balet.
- Kosa Kosa ty tylko o jednym.
- Idź mi z oczu. Albo lepiej nie. Powiedz gdzie masz partnerke.
- Wszyscy już są w środku. Ja tylko po fajki.
- Po fajki? Serio? - zdziwiłam się troszeczkę. No ale to nie ja potem będę zdychać na treningu bo mam płuca czarne.
- Obym przetrwała dzisiejszą noc- szepnęłam do Grzesia widząc tłumy w klubie.
- Witamy witamy i o dziewictwo pytamy - przywitał nas Jochen. Zaczęłam się śmiać.
- Igła, może weź ty nie bierz się za uczenie polskiego co?
- Kochana nie pamiętasz jak bawół cielęciem był? A kto tak pięknie przekręcał nazwy jeszcze kilka miesięcy temu?
- Pff ja o co innego.
- Olivka fajne majki - uslyszalam glos Tichaczka.
- Lukas co ty gadasz?
- No nie są majtki?- zapytał wielce zaskoczony.
- To jest sukienka.
- Igła ty nie dobry chłopaczek- pogroził mu palcem.
- Ah robienie żartów z ludzi to moje powołanie.
- Będziemy tak gadać czy pijemy? - no kapitan i takie rzeczy gada?
- Ja stawiam - zatarł ręce Zbysio. - Kelner!
Szybko obok nas znalazła się niska gruba brunetka. Bartman złożył pokaźne zamówienie, a ja w tym czasie przytuliłam się do Grześka. Wszystkie dziewczyny poszły do kibelka i tylko ja byłam jedyną kobietą w tym towarzystwie.
- Zatańczymy? - wymruczałam do niego. Akurat leciał szybki idealny kawałek do tańca. W momencie stawiania pierwszych kroków na parkiecie, dj zmienił muzykę na coś wolniejszego. O niee. Przytuliłam się do Grześka i jakoś dawaliśmy rade. Ciężko było bo ciężko ale co poradzić. Pan przy konsoli chyba widząc nasze męki zmienił na coś szybszego.
- No to teraz szalejemy - zaśmiał się Kosa. Piruety, przeżuty, wymachy i nagle w około nas nie było nikogo. Stanęliśmy zdziwieni widząc ludzi patrzących się na nas. Ukłoniliśmy się, oni bili nam brawo i zeszliśmy z parkietu.
- Gołąbeczki i Gwiazdeczki - szanowny pan Piotr dopiero teraz dołączył do naszego grona. Przytuliłam przyjaciela i przywitałam się z jego dziewczyną.
- No to pierwszy niech będzie na cześć naszym obcokrajowcom - wniósł toast Bartman. Możecie się tylko domyślać że impreza była zajebista. Otóż nie. To znaczy była, gdybyśmy pominęli jeden fakt. Otóż kilka buców przywaliło się do chłopaków, a potem do partnerek, czyli do nas. Z potyczki słownej wszystko przerodziło się w bójkę. Zibi oberwał w nos, Kosa wracał z podbitym okiem, a Igła z krwawiącą wargą. Tamci mieli trochę większe szkody na sobie bo i jakieś uszczerbki na ciele to i również ubrania nadawały się do wyrzucenia.
- Ja pierdole, trener nas zabije jak to się ukaże w gazecie.
- Co tam trener. Ty się o związek martw - jęknął Kosa przytykając twarz do zimnego muru.
- Ja jutro ręką nie ruszę - dało się słychać krzyk Pita. Przeaktorzył tym razem.

- Jak ja wyglądam - Kosa stał nadal i oglądał swoją ciemną śliwę pod okiem.
- Zamaluje ci to jutro i będziesz wyglądał jak człowiek - musiałam go jakoś pocieszyć nie? Przecież żaden kosmetyk nie zakryje takiego lima.No chyba że te co posiadają makijażystki aktorów.
- Chodź spać bo zaraz świra dostaniesz.
- Ja już dostałem - odparł zrezygnowany.
- Grzesiu, to nie koniec świata. Zawsze mogło być gorzej. Złamana ręka czy noga. A to - wskazałam na oko - kilka dni i po nim.
- Przytul mnie - usłyszałam jego rozpaczony głos. Mocno wtuliłam go w swoją pierś jak matka syna i chyba zasnął bo przestał już marudzić.
Na drugi dzień musiałam się mocno powstrzymywać, żeby na jego widok nie wybuchnąć śmiechem. Zamalowałam trochę to limo, ale ślad i tak był. Specjalnie poszłam na ich trening by ocenić sytuację. Trener nie wygonił mnie z trybun więc chyba tak źle z nimi nie było. Widać było, że Iwona też zadziałała kosmetykami bo obrażenia Igły na wardze były jaśniejsze niż wczoraj.
Po treningu czekałam na Kose przy wyjściu. Padał deszcz, było szaro i buro, a Kosa co? Szedł sobie korytarzem w okularach przeciwsłonecznych.
- Grzesiu, z głową wszystko okej?
- Te twoje mazidła zeszły jak brałem prysznic i to wygląda jeszcze gorzej.
- No dobra. Chodź bo jeszcze ludzie zobaczą - zaczęłam się śmiać z niego i złapałam za dłoń, po czym wyszliśmy z hali.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam za krótki rozdział po tak długim czasie, ale tyyyle się dzieje że masakra. Dopinanie spraw na studiach, szukanie mieszkania, plus Memoriał i ME kobiet.
Na szczęście już za tydzień ME panów z czego ogromnie się cieszę! Niestety pierwszego meczu nie obejrzę bo jadę do Radomia na Czarnych i Resovię :3 btw ktoś się wybiera?