wtorek, 18 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 10

- Hej! ho! hej! ho! do! lasu! by! się! szło! - darł sie na całe miasto Igła.
- Krzysiu, proszę cię załóż ten kapelusz bo słonko za mocno grzeje - włożył mu na głowe KAPELUSZ Zibi.
- Szła! dzieweczka! do! laseczka! i! pierd
- Igła! - wszasnęliśmy wszyscy na niego.
- ła - dokończył Krzysztof.
- A no chyba że tak - objął go ramieniem Kurek.
- Czy mi się wydaje czy oni się jakiejś choroby nabawli? - spytałam Kose. W sumie to nawet nie musiałam być cicho, bo tamci zachowywali się jak banda dzieciaków na widok cukierków.
- To przez stres.
- Cholera jasna! Kurwa jego mać! Kto stawia na środku drogi słup! - usłyszałam krzyk za sobą.
- Jutro idę do urzędu i składam skargę! - powodem, a raczej źródłem tego krzyku był Guma. Tak, Guma. Tym bardziej dziwniejszy był fakt, że zna takie słowa. Na środku twarzy miał czerwony pasek, a na czole tworzyła się wyboista górka.
- Pawełku, przyłóż twarz do szyby to ci pomoże.
Najbliższą chłodną szybą była witryna. Pawełek przyłożył twarz do niej i stał tak przez jakiś czas.
- Yy Guma - zaczął Bartosz.
- Cicho, relaksuje się - był w błogim chłodnym stanie.
- Ale Paweł..
- No daj mi spokój!
- Witam Pana - odwróciłam się słysząc dwa głosy. Mundurowi.
- Odpierdolcie się! Nie chce mieć guza na środku czoła! Jak ja na boisko wyjdę! - wydarł się na nich.
- Starszy anspirant Maciej Borkowski. Chcielibyśmy się dowiedzieć co pan robi z twarzą przyklejoną do szyby przedszkolnej.
- Co!? - odsunął się zdziwiony Pawełek.
- Wie pan, że to podchodzi o pedofilię?
- Słucham?
- Sprawa do sądu czy wystarczy mandacik? - odezwał się ten drugi z szerokim uśmiechem. Twarz Gumy robiła się tak czerwona, tak czerowna jak jeszcze nigdy nie widziałam.
- To ja panu coś powiem! - ajć, wiedziałam że będzie krucho. - Co za banda debili stawia słup na środku chodnika!? Jak pan, to ja składam skargę proszę pana! Czy pan widzi co mi rośnie na czole? Guz wielkości pałacu kultury! A pan oskarża mnie o pedofilię!? To jest śmieszne! Ma pan szczęście, że to ja teraz nie zgłaszam sprawy do sądu. Niech pan zna łaskawość Pawła Gumy Zagumnego. I nie, nie dam panu autografu - dodał na sam koniec odwracając się i maszerując gdziekolwiek byleby zniknąć im z oczu. My również dumnie wypięliśmy pierś i poszliśmy za nim.
- Guma, nie poznaje cię - przytulił go wzruszony Winiar.
- No jak małego Pawełka można oskarżać o takie coś - płakał w rękaw Michałowi.
- Już cii, jestem z tobą - POGŁASKAŁ go po głowie. Nasze miny kolejny raz wyrażały minę: "co ty odpierdalasz?"

- Olivia, zabieram cię na miasto dzisiaj - siedziałam sobie w pokoju, odreagowywałam stres związany z wyjściem na miasto z lasem, a ten mi z takim czymś wyjeżdża. Oczywiście Kosa jak się kto nie domyśla.
- Jakiś specjalny strój?
- Elegancki.
- Co!? - zrobiłam minę karpia.
- Sukienka. No chyba że nie masz.
Dzięki ci boże za tą małą czarną i obcasy które wzięłam na zasadzie: nie założę, ale nie zaszkodzi ich wziąć.
- Mam mam. Na którą?
- Dwie godziny ci wystarczą?
- Świat i ludzie.
- To ty się szykuj, a ja idę do swojego pokoju.
Na pierwszy ogień poszło moje ciało, potem włosy; umyłam się, delikatny makijaż, wyprostowałam nawet włosy i w ręczniku wyszłam do pokoju po sukienkę i buty. Pół godziny przed wyjściem zaczęłam się ubierać. Mała czarna to nie jest jakiś specjalny strój, wiadomo; ale potrafi wydobyć wszystko co piękne. A więc w małej czarnej, czarnych obcasach na platformie, makijażu i wyprostowanych włosach wyszłam z pokoju, żeby iść się czegoś napić. W połowie drogi zauważyłam, że idą za mną drzewa.
- Jaka laska - Kuraś elokwent. Zaczęli gwizdać; miałam się odwrócić gdy wtem:
- Ej, jakaś nowa. Wcześniej jej tutaj nie widziałem - Dziku.
- Chodź poderwiemy - zaśmiał się Bartman.
- Proszę pani - krzyknął Kurek. Odwróciłam się z szerokim uśmiechem na myśl, że mnie poznają.
- Da się pani umówić na kawę? - Zbysiu robił słodkie oczka.
- Chłopaki.. - Dziku jako jedyny poznał.
- Misiu, nie przerywaj gdy chcemy poderwać taką piękną panią.
- Ale..
- Michał, idź zobacz czy cię nie ma w pokoju.
- To jest..
- No idź idź - popchnął go w stronę korytarza Zibi.
- Przecież to jest Olivia - dokończył ledwo co, a ja zaczęłam się śmiać.
- Olivia? No bez przesady. Jest ładna, seksowna; ale nie aż tak - wypalił Kurek.
- Wątpisz w moją kobiecość? - zapytałam.
- Ale..
- Co.. to..
- Nie..
- Tak - zakończyłam ich urywane, śliniące się wypowiedzi.
- Dziewczyno, gdzie ty ukrywałaś taką figurę - zaczęli zachwycać się moim jakże odmienionym wyglądem.
- Typowi faceci. Założyć tylko kiecke, a te lecą jak pies do kiełbasy. - wyśmiałam ich.
- O ja cię. Ale ty jesteś.. fajna - dokończył chyba nie tak jak chciał Kurek. Wtem za rogu wyszedł Kosa. Na mój widok przystanął i wziął głęboki oddech.
- Olivia - wyszeptał ledwo co.
- No tak, to ja. Co w tym dziwnego że założyłam sukienkę i wyglądam jak kobieta?
- Bo ty.. bo ty tak seksownie wyglądasz - zaczął Grzesio.
- Idziemy na to miasto czy nie? - spytałam zniecierpliwiona.
- Idziecie na miasto? Bez nas? No chyba jakieś żarty - wtrącił się Dziku.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Jak w ogóle mogliście nas tak odtrącić! - fochnął się Zibi.
- O co chodzi? - dołączył Igła. - O Olivia. Nie poznałem cię. Gdyby nie fakt, że stoisz obok Kosy.
- Oni idą na miasto. Bez nas - powiedział zrozpaczony Dzik.
- Wolne żarty - prychnął Igła. I tak z naszej romantycznej kolacji, tudzież wyprawy na miasto bez bandy dzieci, musieliśmy iść z nimi. Dołączył jeszcze do kompletu Winiar i oczywiście Guma; Guma z lodem na środku twarzy. Co z tego, że po kilku minutach zaczął się topić. Pawłowi nie przetłumaczysz.
- Uciekamy im - pociągnęłam za rękę Grzesia i zniknęliśmy w alejce. Potem szybciutko do hotelu i w spokoju zjedliśmy tam kolację. Idąc korytarzem, pod drzwiami od mojego pokoju zauważyłam jak wszyscy stoją z założonymi rękami i obrażonymi minami.
- Tak się nie robi. A jak by nam coś się stało? A jak ktoś by nas porwał? - Winiar.
- Oj przestańcie. My tez chcemy mieć trochę prywatności - wkurzył się na całego Kosa.
- Prywatność? - zapytał z niedowierzaniem Igła. - Prywatność? Dobre, hahahahahahaha - zaczął się dziko śmiać.
- U nas nie ma czegoś takiego jak prywatność - dołączył do tego szaleńczego rechotu Zibi. Zrezygnowana oparłam głowę o ścianę, podczas gdy jeden za drugim znikali w swoich pokojach.

środa, 5 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 9

- Chłopcy uwaga! - Zibuś stał na stole i wygłaszał przemowę.
- Jestem Olivier. Miło mi - wyciągnęłam do niego swoją chudą rączkę czekając aż ją uściśnie.
- Zmieniłaś płeć? - zapytał zdziwiony.
- Tak - wróciłam do bezpiecznego miejsca pomiędzy Kosą a Winiarem. No dobra, nie było tak bezpiecznie. Winiar bawił się widelcem, a Kosa chrupał jabłuszko.
- Drodzy panowie i pani - walnął kilkanaście razy łyżeczką o szklankę aż prawie rozbijając ją. - cisza ma być! Chcę coś powiedzieć!
- Ależ Zbysiu, jest cicho jak makiem zasiał - odparł znudzony Dziku jednocześnie piłując sobie paznokcie.
- No więc tak, na wstępie mojej wypowiedzi chciałbym
- Ej mecz leci w telewizji - przerwał mu Możdżon.
- NA WSTĘPIE MOJEJ WYPOWIEDZI CHCIAŁBYM - powiedział "ciut" głośniej. Ciut oznacza tyle, że krzyknął.
- Barcelona i Real Madryt grają - odezwało się jeszcze raz drzewo.
- No kurwa mać! Nie chcecie to nie. Nie mówię - zszedł Zbysio Zły.
- Ronaldo - powiedział rozmażony Winiar.
- Te, Misiek, od teraz do nigdy nie śpisz ze mną w pokoju - skrzywił się Guma.
- No ale popatrz jaki on jest przystojny. Nie to co ty. Taki...melanż brąz.
- Uuu. Ciężka artyleria - Cichy Krzysio.
- Melanż brąz? To jest bigos jeśli już. - Paweł się wkurzył, fochnął, trzasnął drzwiami i słuch po nim zaginął.
- O i kto mnie przygarnie? Jestem sam jak palec, nikt mnie nie chce - usiadł na podłodze i zaczął płakać jak malutkie dziecko.
- Może chusteczkę? - wyjął z kieszeni Dziku coś co przypominało tylko chusteczkę. Albo w jego rozumowaniu kawałek zużytego czegoś to była chusteczka? Kto tam go wie.
 - Misiu, mecz jest. Nie płacz - Zibuś podszedł i go przytulił. Nasze miny były w stylu WTF!?
- To my chyba się wycofamy - zarządził Pit. Wychodziłam ostatnia i nadal siedzieli w tej pozycji. Co się działo dalej zostanie na zawsze tajemnicą. Możemy się tylko domyślać.
- Idę spać. Padam na nogi - oparłam się o Kose a ten zaczął mnie prawie ciągnąć.
- A nie na ryj? - zamyślił się Kurek.
- Ryj to masz ty i krowa - palnął go Wrona.
- A ty masz dziub - dołączył się Dziku.
- Ty to się nie wtrącaj bo sam masz ryło - na czwartego do tej jakże mądrej rozmowy przyłączył się Drzewo.
- Za to ty posiadasz korzenie - powiedziałam cicho.
- Kręcona, proszę cię nie wpadaj w rozmowe z facetami bo sama masz chłopaka który nie wiadomo co ma.
- Kultury chłopaki - znikąd pojawił się Igła.
- Krowa ma dłuższy i sie nie chwali - stwierdził Możdżon gdy pokazałam mu język. Uciekliśmy z Grzesiem do pokoju żeby nam czegoś jeszcze nie zrobił.

- Tak mi zimno tak mi źle - Grzesio leżał sobie i oglądał wiadomości, a ja w samym ręczniku wyszłam do pokoju. Odchylił dla mnie kołdrę i szybko wskoczyłam na łóżko.
- Tak mi zimno - powtórzyłam dając raczej jasno mu do myślenia czego chcę. Westchnął, zgasił telewizor i mocno mocno mnie przytulił.
- Lepiej? - zapytał tak mnie ściskając, że czułam jak moje narządy odmawiają posłuszeństwa.
- Chyba za mocno.
- Tak źle i tak nie dobrze.
- Grzesio?
- Mmm? - chyba spał.
- Nic nic. - Zamknęłam oczy i odpłynęłam. To znaczy dopóki ktoś nie zaczął sie dobijać do drzwi.
- Pawełku, wpuść mnie. To ja, twój Michałek - spojrzałam na Kose, który chciał się zacząć śmiać.
- Cii, nie ma nas - wyszeptałam do niego.
- Obiecuje, że już nigdy nie spojrze na żadnego innego. Błagam.
- Nie no przecież on tak się błażnić nie może - Kosa wstał i zamaszystym ruchem otworzył drzwi.
- Grzesio? - zadziwił się Michał.
- Tak. Pawełek śpi dwa pokoje dalej.
- Dzięki.
- Nie ta strona.
- Aha.
- Nawet się nie można spokojnie wyspać - zła odwróciłam się pupą do Grzesia i zasnęłam. Wtulił swoje wielkie umięśnione ciało w moje i odpłynęłam.

- Wstawać! - znowu walenie do drzwi.
- Udusze ich. Uduszę! - wykrzyczałam głośniej. Podeszłam i otworzyłam. Zła spojrzałam na Igłę.
- Czego?
- Gówna psiego - drzewo przeszło przez korytarz.
- Marcinku, jak ty się do kobiety zwracasz? - upomniał go Igła.
- Jest 7 rano a ty nas budzisz?
- Kosa ma trening za godzinkę. A ty za dwie godzinki idziesz z nami na wycieczkę krajoznawczą.
- Dobra, obudzę tego wielkoluda. Ale błagam nigdy więcej. Już Michał się dobijał w nocy.
- Winiar?
- Tak. Powiedział że już nigdy nie spojrzy na innego niż Pawełka.
Dziki śmiech Krzysia - nie do opanowania.
- Hahahahahaha Misiek gdzie jesteś? - popędził w stronę Michałka. Będzie siara, oj będzie.
- Grzesio, wstawaj. Masz trening - chciałam go pociągnąć za włosy, ale ostatnio dostali od Andrei bon na usługi kosmetyczne i większość wykorzystała go na fryzjera. A taki Dziku, Winiar czy Guma przeznaczyli go na jakieś maseczki. Cokolwiek to znaczy. Złapałam go za uszy i lekko pociągnęłam. Otworzył swoje powieki i spojrzał na mnie tym czekoladowym wzrokiem.
- Wstawaj - pocałowałam go w usta i zaczęłam się gramolić z łóżka żeby iść się umyć. Oczywiscie pan Kosa musiał dołączyć do mnie.
Potem on wyszedł na trening, a ja padłam na łóżko i czekałam na tą jakże obiecującą wycieczkę krajoznawczą.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę krótki i mało śmieszny ale ciężko mi się przestawić z tamtego bloga na ten.
Ten pisałam trochę dłużej nić 5 minut bo puścili na PSN ciekawy fragment
Tamdadam :) Enjoy :*