Jakiś czas później
- Grzesiu kochanie, czy zostałbyś jakąś godzinkę z naszą piękną córeczką?
- Jasne skarbie.
- Papke masz w lodówce, wystarczy ją tylko podgrzać. Pieluchy są w komodzie w naszym pokoju w drugiej szufladzie po prawej stronie za smoczkami. Tylko weź te z zielonymi wstawkami, żeby mała je wykorzystała bo potem będą za małe. Jak coś się będzie działo to dzwoń. A i jak wpadną chłopaki to niech trochę się z małą pobawią bo potem będzie spać jak suseł. Jak będzie płakać to niech Zibi ją weźmie na ręce to jej pomaga. I niech ją Igła uśpi ona lubi jak on śpiewa.
- A ja co mam robić? - zapytał Grzesiu.
- Ty masz ich pilnować, żeby nie roznieśli domu i żeby nasze dziecko za bardzo nie ucierpiało.
- Myślę, że sobie poradzę - odprowadził mnie z małą na rękach do drzwi.
- Jak przyjdą wujkowie to wykorzystaj ich maksymalnie jak sie da - powiedziałam do Oli.
- A bu gu bruu - dostałam w odpowiedzi.
- Tak skarbie, najmocniej jak potrafisz - pocałowałam ich na do widzenia i wyszłam. Akurat dróżką szedł Igła.
- A mamusia dokąd się wybiera?
- A tak sobie wychodzę na miasto.
- Tylko wróć szybko.
Taa, już wracam. Aż tak głupia nie jestem żeby psuć małej i Grześkowi zabawę. Ja już wiem, że ona rozkochała ich w sobie i że robią co ona każe.
Na początku mojego wypadu na miasto poszłam do fryzjera, potem paznokcie, masaż i na koniec zakupy. Kto przecież powiedział, że mama musi non stop siedzieć w pieluchach i gotować, prać i sprzątać. A Grzesiu i tak nic nie zauważy.
Miałam wrócić po godzinie, a wróciłam po trzech. Ups. Na szczęście gdy wróciłam chłopaki spali, a Olcia bawiła sie telefonem Zibiego.
- Choć do mamusi. To ty miałaś spać, a nie oni.
- Zigi bruu - poczułam wielką krople śliny na swoim policzku.
- Tak tak to wujka telefon. - wzięłam go od niej, żeby go za bardzo nie zniszczyła.
- Ola?! O boże Zbyszek gdzie jest Ola!? - usłyszałam przerażony głos Kosy.
- Grzesiu, co się tak drzesz.
- Dziecko mi uciekło dlatego się dre! Przecież Oliwia mnie zabije!
Nie mogłam powtrzymać śmiechu, więc weszłam z małą na rękach do salonu.
- Tata - wypowiedziała swoje pierwsze zrozumiałe słowa Olcia.
- Ona powiedziała do mnie tata - Kosa był zszokowany takim obrotem sytuacji.
- Dobrze, że nie Kosa - podsumował Igła.
- Wy mieliście uśpić Olcie, a tymczasem ona was uśpiła.
- Wiesz jaki ona ma na nas wpływ.
- Wiem wiem, i jestem pod wrażeniem.
Chłopaki posiedzieli jeszcze z godzinkę, ale gdy wspomniałam o kąpieli nagle się zmyli. Patrzyliśmy jak mała próbuje stanąć na nogi, co głównie kończyło się frustracją na jej twarzy. Rosła jak na drożdżach, a jej śliczny uśmiech skradał milion serc.
- Jak to szybko zleciało; za miesiąc będzie roczek Olci.
- O tak, musimy imprezę jej zrobić.
- Raczej chłopakom - zaśmiał się Grześ.
- Kocham Cię wiesz?
- Ja Ciebie też skarbie.
Grzesiowi dużo frajdy sprawiało pluskanie się z małą. Byłam pod wrażeniem, że tak dobrze sobie z nią radził.
- Psi - usłyszałam z ust Olci i zobaczyłam żółty kolor wody.
- Koniec kąpieli - na te słowa zaczęła walić rękami w wodę ochlapując wszystko wokoło. Jej perlisty śmiech tak nas zauroczył, że nawet nie mieliśmy świadomości tego że mamy na sobie jej siuśki.
Gdy Olcia w końcu zasnęła, Grzesia zebrało na romantyzmy.
- Jesteś taka piękna i tylko moja.
- Tylko twoja. Zawsze i na zawsze.
Myślalałam, że dzisiejszy wieczór zakończy się naszym baraszkowaniem, natomiast po kilku minutach Grzesiu zasnął na moich piersiach. Sama po chwili odpłynęłam.