poniedziałek, 22 lipca 2013

ROZDZIAŁ 12

Równiutko o 19 wszyscy wstawili się pod naszymi drzwiami. Niesiona dzwonkiem od drzwi pofrunęłam jak na skrzydłach do nich. Kosa robił ostatnie poprawki w łazience, więc to ja witałam gości.
- Nasza Olivka zamienia się w kobietę - poczułam uścisk Igły. No tak jakbym wcześniej nią nie była.
- Dajcie już spokój. Gospodarz zaraz przyjdzie, tylko wiecie dokończy swoją pielęgnacje.
- Teraz to ty jesteś gospodynią. Wierz mi albo nie, ale wolimy ciebie niż.. O Kosa, siema stary. Właśnie tak sobie gadaliśmy jakie to masz śliczne kwiatki - Winiar mistrz wychodzenia z trudnych sytuacji.
- Dobra, ja już cie znam. Nie ściemniaj, że cie moje kwiatki podniecają.
- Kosa, podobają a nie podniecają - palnął się w czoło Misiek.
- U mnie to prawie zawsze idzie w parze - wzruszył ramionami Grzesio.
- Będziemy tak tu stać? Zapraszam na taras - w sumie tylko ja stałam bo reszta panoszyła się po domu. Zupełnie jakby byli tutaj PIERWSZY raz i NIE WIEDZIELI co gdzie jest. Będąc w ich obecności coraz bardziej się przekonywałam, że to ja jednak jestem normalna.
- Dobrą macie kiełbasę - wszedł na taras Zibi z obgryzionym pętkiem wspomnianego wcześniej przysmaku.
- Okocim? Zbysiu, to od ciebie? - stanął obok niego Perła.
- Oni tak zawsze? - nie wiem jak Grzesiek, ale ja miałam juz dosyć. No ale skoro on nie reagował to ja tym bardziej.
- To u nich normalnie - poklepał mnie pocieszająco po nodze. Świetnie.
- Może jednak wyjdziemy na taras? Tam jest tego więcej.
Mogłam sobie mowić. Do ściany. Wszyscy byli zajęci czymś innym. Połowa szperała po szafkach w kuchni (wiedziałam po tym, że strasznie trzaskały drzwiczki i szelesciły papierki), inni rozmawiali w grupkach, a tylko ja biedna siedziałam i obserwowałam to wszystko załamana. No dobra, nie tylko ja bo Zator był w podobnej sytuacji. Chwila, Zator? Co on kurwa tutaj robi?
- Pawełku, a wy przypadkiem nie macie jutro meczu?
- No mamy mamy. Ale ja spadłem ze schodów i mnie noga w kolanie boli - na dowód jego słów skrzywił się lekko dotykając swojego kolana. Jutro mecz? To co tutaj robi Winiar.
- Misiek, a czemu ty nie siedzisz w Bełchatowie jak jutro grasz?
- No gram. Ale w Rzeszowie. Skra gra jutro w Rzeszowie - przetłumaczył jak krowie na rowie gdy zmarszczyłam czoło. Zaczęłam się dziko śmiać i wyszłam na taras. Co żeby nie pić samotnie gdy tamci panoszą się po domu, nalałam sobie dwa kieliszki wina i piłam raz z jednego raz z drugiego. Usłyszałam zbliżających się w końcu chłopaków i usiadłam na balustradzie. Obserwowałam jak sprawnie rozpalają grilla. Coś mi tutaj nie pasowało. Tylko Zator i Dzik trzymali w rękach piwa, a reszta...soczki. Jestem ciemna. Przecież grali mecz. Tez sobie Kosa termin balangi wybrał.
- Co jest gorsze, objeść sie kilka godzin przed meczem czy seks? - rozkminiałam stojąc w łazience i myjąc zęby.
- Seks. Zabiera więcej energii, a jedzenie szybciej schodzi.
- Nie ma to jak rozkmina o dwunastej w nocy - powiedziałam sama do siebie i wyszłam z pomieszczenia. Zmęczona rzuciłam się na łóżko i w moim mózgu nastała ciemność. Tak samo jak w pomieszczeniu bo Kosa właśnie zgasił światło.

- Mam sie ubrać normalnie czy tak żebyś sie mnie nie wstydził - ciężki los kobiety stojącej przed pełną szafą i nie wiedzącej co ubrać.
- Tak żeby większość kierowała swój wzrok na boisko niż na kolor twojej bluzki - zaśmiał sie Grzesio. Pomógł mi prawda? Jak cholera.
- No dobra.
Wyjęłam półśrodek, czyli miętową koszulkę, różowe pastelowe spodnie i te nieszczęsne czarne koturny.
- Masz - rzucił mi Kosa jakąś koszulke. Spojrzałam zdziwiona na niego.
- Nie masz reprezentacyjnej to teraz masz chociaż pasiaka - uśmiechnął się szeroko. Włożyłam tego pasiaka, oczywiście z jego nazwiskiem na tyle i przejrzałam się w lustrze. Koszulka oczywiście była za duża bo jak się domyśliłam, pochodziła od mojego Grzesia. Związałam ją na biodrach i teraz była idealna.
Z racji tego że nie znałam jeszcze Rzeszowa, to z Kosą jechałam na trening.
- Grzesiek, no co ty, tak za ręce? - no trochę się zdziwiłam, gdy złapał mnie za dłoń jak szliśmy parkingiem. W oddali słyszałam te piski, rozrywanie opakowania od żyletek. Nie no żart, sami byliśmy na parkingu.
- A niech wiedzą. Nie będę się wstydzić tego, że mam taką kolorową dziewczynę - oh Grzesiu, ja też cie kocham ale to później.
- Ja jestem za.
Nie ma nic piękniejszego niż pocałunek ukochanego. A nie sorry, jest. Budzić się rano i widzieć swojego lubego obok siebie.
- Olivka, zaprowadzę cie do dziewczyn, a potem będę musiał lecieć. Poradzisz sobie?
- Do dziewczyn? - przerażenie wkradło się w moje serce.
- No partnerki chłopaków.
- O mamusiu.
- Spokojnie, nic ci nie zrobią.
Nachylił się i sprawił że całkowicie się uspokoiłam. Przecież na ich mecze chodziłam sama. Olivka, czy ty się boisz? Nie no, wcale się nie boje czy mnie nie obrzucą pomidorami. Och daj spokój, co ci one mogą zrobić.
- Olivia? - zamachał mi dłonią przed twarzą.
- Tak tak.
- Ale co tak tak?
- Nie nic.
Oli uspokój się. To tylko kilka dziewczyn. Czułam jak ręce mi się pocą na widok tych pięknych dziewczyn. Tylko ja taka mała i nijaka.
- Kosa Kosa kto skradł twoje serduszko? - wszystkie jak jeden mąż spojrzały na nas.
- To jest Olivia. I proszę was, nie przestraszcie jej.
Dzięki Grzesiu.
- Chodź, nie bój się nas - uśmiechnęła się jedna z nich.
Kosa pocałował mnie w czoło i zostawił.
- Długo jesteście ze sobą? - trochę grubsza szatynka odezwała się do mnie.
- Trochę.
Co ją to obchodziło. Naszą rozmowę przerwało wchodzenie graczy na boisko i gromkie brawa kibiców. Zrzucenie ciuszków, rozgrzanie i grono mężczyzn kierowało się w naszą stronę. Szatynka okazała się dziewczyną PITA!?
- Dziewczyny już przestraszyły Olivie - zaśmiał się Zbysiu klepiąc mnie w ramie.
- Nie bardziej niż ty na początku.
- Czy w moim towarzystwie poczujesz sie lepiej? - Dziku skutecznie wyratował mnie z opresji.
- Jasne. Jak widzisz Kosa rzucił mnie na pożarcie rekinom. - wyszeptałam do mojego kompana. Ten zaczął się śmiać. Biedaczek aż musiał zdjąć okulary bo mu łzy pociekły.
- Nie rozumiem was. Okulary psują efekt.
- Uwierz, soczewki wcale nie są takie wygodne. A ja tam nikomu nie muszę się podobać.
- No jak chcesz.

- I jak się podobał mecz? - Winiar jako pierwszy dopadł barierki.
- Musze ogarnąć komu powinnam kibicować.
- Jak to komu. Nam oczywiście - dotarł Kosa.
- Chciałbyś. Mnie bardziej lubi - jak dzieci.
- A własnie że nie. Ona będzie za Jastrzębskim.
- Będę kibicować każdemu was z osobna - uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Olivia, chowasz się przede mną?
-Igła - rzuciłam się w ramiona przyjaciela. Boże, zachowuje się jakbym ich nie widziała z miesiąc. A to było ledwie wczoraj.
- Jeszcze będziesz mieć nas dosyć.
- Was? Nigdy.

- No chodź już spać - krzyknęłam w stronę łazienki. Położyłam się na brzuchu z zamiarem zaśnięcia. W tym samym momencie Grzesio włączył romantyczną muzykę. Co on kombinuje? Usiadłam na łóżku obserwując poczynania Kosy. Wchodził wolnym krokiem do sypialni. Na sobie miał tylko bokserski w...panterkę. Zaczęłam się śmiać jak idiotka.
- Kosa, a myślałam że to ja jestem walnięta.
------------------------------------------------
No nie nie! To nie tak to miało wyglądać. Szczerze wam powiem że miałam nadzieje, że to Włochy zdobędą  złoto LŚ. Pocieszające jest tylko to, że Spirik się ucieszył :-) btw uwielbiam gościa. Gdyby nie on to w życiu nie oglądałabym meczów ruskich. Strasznie mi przypomina naszego Zibiego: albo kochasz albo nienawidzisz.

6 komentarzy:

  1. Teraz oczyma wyobraźni widzę jak Kosa urządza striptiz! Cgociaż mógł założyć coś więcej niż tylko same bokserki, im więcej ściągania tym więcej zabawy:)
    Lubię Spiridonowa, nawet bardzo:). Nasz Zibi jest jednak mniej chamski:) i potrafi każde gó..wno ubrać w ładne słówka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja z ogółu nie lubię ruskich
    Spiridonova też nie lubię
    Zero szacunku
    A do rozdziału
    Fajny...
    Kocham...
    Ubustwiam...
    Też chciałam żeby Włochy wygrały Lś
    Ale trudno :(
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahhaha w mojej wyobraźni powstał urzekający widok Kosy :D
    Podoba mi się to opowiadanie, nawet strasznie ;)
    Chyba Grześ teraz sądzi, że po meczu należy mu się jakaś nagroda :D
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm Kosa jak ściąga bokserki? Mniam haha żart oczywiście :D szkoda, że miał je w panterkę. Mógł mieć bardziej gustowne, jak Kuraś w kubusia puchatka haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha okej :-) cos pomysle nad jego innym wzorem bokserek :-D

      Usuń
  5. Mi tam podobały się bardzo eleganckie bokserki Szpilki na jednej z gali, aż dam linka http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.wprost.pl/G/cache/7/b/2/7b2de663192e0f983caf18e4414b7479c326f98e.jpg&imgrefurl=http://www.wprost.pl/ar/396372/Szpilka-szanuje-przeciwnika-Na-wazenie-zalozyl-szelki-i-muche/&h=505&w=670&sz=247&tbnid=lgSmVcaEML7HaM:&tbnh=90&tbnw=119&prev=/search%3Fq%3DArtur%2Bszpilka%2Bbokserki%26tbm%3Disch%26tbo%3Du&zoom=1&q=Artur+szpilka+bokserki&usg=__uvQcZsFSjI-RpiR2FTCkhsaDtIc=&docid=3GsIRwU66S85OM&sa=X&ei=T63yUbi5B8KOtQbQuYCADg&ved=0CDIQ9QEwAg&dur=607#imgdii=lgSmVcaEML7HaM%3A%3BuD3Wtj0tIdRzcM%3BlgSmVcaEML7HaM%3A
    Sorki ale musiałam :p

    OdpowiedzUsuń