piątek, 15 lutego 2013

ROZDZIAŁ 5

Co mi się w ogóle śniło. No właśnie problem w tym, że nie wiem. Ale wiem jedno: zasypiając na łóżku obudziłam się w dość dziwnej pozycji. Lewą stroną byłam na nim, a prawą zwisałam sobie poza. Jezu, jaka perwersja. Sturlałam się do końca i pochwyciłam telefon ze stolika. Wstałam idealnie na śniadanie. Jak to w zwyczaju mają normalni ludzie umyłam się i ubrałam. Zeszłam sobie na dół do restauracji i zaczęłam nakładać co mi się na ręce podwinie. Byłam niesamowicie głodna. Siadając kolo Kurka napotkałam jego zdziwione spojrzenie. Wcale mnie to nie zdziwiło bo on ciągle się tak na mnie gapi.
- Co tym razem?- spytałam biorąc ostrożnie kubek do ręki. Nie chciałam sobie pobrudzić moich turkusowych rurek.
- Masz apetyt dziewczyno- skwitował za niego Dziku.
- Pewnie będę musiała iść po dokładkę- nie no teraz się z nich nabijałam.  Ale co tam. Śniadanie minęło nam w dość spokojnej atmosferze. Oprócz tego że niechcący wylałam gorącą kawę na krocze Kosy. Oj oj co to był za krzyk. Chciałam mu to jakoś zetrzeć, no ale przecież nie będę przez nim klęczeć z ręką na kroku. Dobrze, że to nie był taki strikte wrzątek bo by było po mnie. Po jego genitaliach też.
- Jak tam barbie?- spytałam chłopaków.
- Mam dylemat. Nie wiem jeszcze czy ją kupie - Dzik zwiesił głowę.
- Będzie dobrze - walnęłam go w plecy. W tym był problem, bo pił kawę i cała zawartość z jego ust, wyleciała na stół. Zaczęłam się śmiać, a on spojrzał się na mnie wilkiem. Po śniadaniu panowie zaprosili mnie na swój trening, który odbywał się nie daleko hotelu. Jak się później dowiedziałam, tutaj miał się odbywać jutrzejszy mecz. No, chociaż się nie zgubię.
- Czy ty możesz przejść pięć metrów bez wywalenia się? - zapytał Kosa, gdy w ciągu naszej pół kilometrowej podróży wywaliłam się chyba ze sto razy.
- Jestem ciekawy jak będziesz szła do ołtarza - rozmyślał Dzik.
- Zaproszę cię to zobaczysz - szłam pod rękę z Kosą. Pod rękę to stanowczo za dużo powiedziane. To on mnie głównie trzymał, i starał się ze wszystkich sił uchronić mnie przed upadkiem. Oni poszli się przebierać, a ja z tym fajnym starszym panem poszliśmy na salę. Niestety przez przypadek wygadałam im się, że będę na meczu i z niespodzianki nici. Usiadłam na trybunach i oglądałam jak się rozgrzewają. Powiem wam, że ciekawy widok ulala. Potem legli koło mnie cali spoceni i rzucili się na wodę. Oglądałam ich jeszcze może z godzinę i wyszłam na miasto.
- Tylko się nie zgób - krzyknął Kurek. Pokazałam mu język i wyszłam. No oczywiście, że się zgubiłam. Weszłam w plątanine jakichś uliczek i nie mogłam wyjść. Błądziłam w kółko aż padłam na ławkę i stwierdziłam, że dalej nie idę. Rozłożyłam się na niej i wpatrywałam w niebo. Telefon wskazywał sporo po 18. No świetnie, umrę sobie tutaj samotnie pożarta przez wilki czy inne psy. Brawo Olivka; a ten Kurek to też miał wyczucie. Zebrałam dupsko i wstałam.
- Jezu, jaka ja jestem głupia - walnęłam się mocno w głowę, co przyciągnęło uwagę osób, które spacerowały sobie obok. Przecież ja znajduje się tu obok hotelu. Zaczęłam się śmiać i poszłam drogą do celu. Wpadłam do hollu nadal uśmiechnięta ze swojej głupoty.
- Co taka zadowolona? - spytał Łukasz gdy mijałam go w korytarzu.
- Zgubiłam się - zaczęłam się śmiać.
- Czemu mnie to nie dziwi - przewrócił oczami i poszedł dalej.
- Co tam mała? - objął mnie ramieniem Kurek.
- Ah no wiesz, oprócz tego, że zgubiłam się koło hotelu to nic.
- Wiedziałem - jego śmiech nie miał końca.
- No, już się pośmiałeś z biednej małej Olivki?
- Nie.
- Co to za jakaś świnia kaszle? - wyszedł zaciekawiony Dziku.
- Spadaj stąd - wepchnął go do pokoju. Zmęczona wróciłam do swojego i ległam. Obudził mnie telefon od rodzicielki. No tak, mamusia jak zawsze się o mnie martwiła. Musiałam ją chyba uspokajać z pół godziny. Znowu w trakcie wszedł Kurek.
- Ej bo jest taka sprawa. Idziesz z nami na kolację? - ten tak poważnie zaczyna, a tu o takie coś chodzi.
- Jak się czujesz Kosa? - spytałam gdy zauważyłam go przy stole. Na jego nie szczęście znowu siedział koło mnie.
- Stabilnie - wyszczerzył się. No czyli jakby co to mnie nie zabije jak przez przypadek się znowu coś wyleje.
- Gdzie ty to wszytko mieścisz? - wyszczerzył oczy, znowu, Dziku na widok mojego jedzenia.
- No wiesz, nosi się ten pas wyszczuplający - okręciłam się w około, a ten aż się zakrztusił.
- A weź go kiedyś nie załurz - rozmarzył się Kurek.
- Debilu ona się z was nabija - dodał Zibi.
- A się nabrałem - zaczął się śmiać Igła. Popatrzyłam się na niego jak na debila.
- Chyba czas spać, bo widzę, że jest coraz gorzej. - już wstawałam, żeby odstawić swoją tacę, ale uprzedził mnie Kosa.
- Wiesz, może ja to zaniosę.
- Uuu Grzesiu - skwitował Dzik.
No fajny był ten Grzesiu. Taki uczynny i w ogóle. Świetnie byśmy się dopasowali. Przeciwieństwa się przyciągają i te sprawy.
Następnego dnia na meczu wcale nie było lepiej. Już miałam iść do organizatorów, żeby uciszyli to stado panienek. No na lewe ucho to na pewno ogłuchłam.
- Co ty robisz? - zobaczyłam zniesmaczoną minę Kurka. Postępy widzę; nareszcie nie zdziwioną
- No bo one się tak drą, że ogłuchłam na lewe ucho. - musiałam je sobie przeczyścić; zastał mnie z palcem grzebiącym w nim. No nigdy więcej nie pójdę na ich mecz. Chyba że załatwią mi takie specjalne korki zatykające. Znowu wygrali; nie chciało mi się na nich czekać, bo tłum fanek oblepiały ich po autografy, więc wróciłam sama do hotelu.
- No gdzieś ty nam uciekłaś - wszedł do pokoju Dziku. Złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju.
- Chciałam sobie spokojnie odpocząć - powiedziałam do niego z wyrzutem.
- Z nami? Wybij to sobie z głowy - tamci znowu pili piwo, no więc i ja się skusiłam. To był błąd.
- Olivia co jest? - spytał zaniepokojony Kosa.
- Chyba się upiłam - było mi tak jakoś nie dobrze i strasznie kręciło mi się w głowie.
- Po puszce piwa? - zaczął się śmiać, a reszta oczywiście zaczęła mu współtowarzyszyć.
- Się lepiej nie odzywaj bo po flaszce się upijasz. To ja po jednym piwie. Będę rzygać.
Wybiegłam szybko do kibla i zdążyłam w ostatniej chwili. Niestety nie mogę pić tego typu trunków. Uczulenie czy coś. Po ścianie wyszłam z toalety i runęłam na łóżko.
- Umieram, ja umieram - zaczęłam szeptać.
- Oj nic ci nie będzie. Do jutra przejdzie - śmiał się ciągle Igła.
- Świetnie. Najdłuższa śmierć w historii.
Wirowało mi w głowie że hoho.
- Kurek, czemu masz zielone włosy? - spojrzałam się na niego. Na serio miał takie.
- Powaliło cię do reszty. - i tak spojrzał przestraszony w lusterko.
- Igła, noga ci się skraca - usiadłam na łóżku i patrzyłam jak jego lewa odnóżka staje się coraz krótsza.
- Brałaś coś? - jak zwykle zgrabnie podsumował Łukasz.
- Matka wie że ćpiesz? - powiedział Pit i wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy oprócz mnie bo nie wiedziałam o co im chodzi.
- Ej znowu mi nie dobrze - popędziłam ile sił w nogach; uwaga, nie wywaliłam się!
- Robisz postępy! - krzyknął do mnie Guma. Oo, co za zaskoczenie. Chyba wyrzuciłam całą zawartość ze swoje żołądka i znowu wróciłam na łóżko.
- Co wy oglądacie? - usłyszałam dziwne jęki dochodzące z komputera.
- Nic ważnego. - odpowiedzieli i ścisnęli się bliżej przy komputerze. Cicho wstałam i udało mi się ujrzeć kawałek ekranu między pachą a nogą Kosy. Zaczęłam się śmiać z nich na cały głos. Spojrzeli na mnie wilkiem. Znowu jakbym im matkę zabiła.
- Możesz nie podglądać? - powiedział poważnie Pit.
- Porąbało was do reszty, żeby jakieś goryle oglądać. Powinniście się leczyć.
- Trafimy na ten sam oddział.
- Poza tym to nie jest zwykły goryl. To jest mały kochany gorylek, który jest naszym malutkim ulubieńcem i prosiłbym żebyś się nie naśmiewała z Franusia.
- Coo? I wy na mnie mówicie, że jestem walnięta. Jedziemy na tym samym wózku.
Zadowolona, że są bardziej walnięci ode mnie wróciłam do siebie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://www.youtube.com/watch?v=pg61JDPW3oU   zostawiam was z tym o to filmikiem :) Czy tak samo jak ja chcecie już sezon reprezentacyjny?
miłego weekendu i pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. taak tesknim za reprezentacyjnym sezonem :D

    ~ anula

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też :)
    świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chce już Ligę Światową i naszą cudowną reprezentacje :3
    Pragnę zobaczyć jak odgrywają się na Rosjanach za Igrzyska Olimpijskie :)) Zobaczyć ich radość, skupienie i walkę o każdą piłkę - Tak zdecydowanie tęsknie za nimi </3
    Zapraszam do mnie na http://lonely-moths.blogspot.com/ :)
    (krytyka mile widziana)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też za tym tęsknie :) mam nadzieję że skopią dupę ruskim xd

      Usuń
  4. Hej, wiem, że może troszeczkę łamię zasadę związaną z grą Liebster Aword, ale nominowałaś mnie ze swojego drugiego bloga haha :) Mam nadzieję, że mi wybaczysz.

    Zostałaś przeze mnie nominowana! :)
    Więcej informacji pod tym linkiem:
    http://naranja-vb.blogspot.com/p/blog-page_17.html

    I zapraszam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam :)
    http://naranja-vb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Od samego początku czytam Twojego bloga , bardzo mi się podoba .!!

    Zapraszam też do mnie , sama postanowiłam zacząć .! Mam nadzieję iż się spodoba :)
    Oczywiście na blogu dodałam Twój do zakładki : Blogi które odwiedzam :)
    Pozdrawiam Karola.!!

    http://spalawziete.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń